Bajka o Rašce, Ota Pavel

Ota Pavel – Bajka o Rašce i inne reportaże sportowe. Niewielka objętościowo książeczka, raptem sto pięćdziesiąt-kilka stron i tylko dziewięć, w większości krótkich, opowieści. Ale ile w nich emocji i jaka wirtuozeria autora! Ota Pavel tworzy precyzyjne miniatury – proste w formie, ale chwytające za serce. I utrzymuje uwagę czytelnika od pierwszego do ostatniego zdania.

Ota Pavel, „Bajka o Rašce”, wyd. Dowody na Istnienie

Bajka o Rašce to, oprócz tytułowej historii, zbiór kilku innych opowieści o czechosłowackich sportowcach. Pavel pisze je z perspektywy swoich bohaterów, portretując ich w chwilach największej chwały oraz słabości. Tym, co najbardziej się dla niego liczy, nie są wyczyny i rekordy, ale ich emocjonalny koszt.

Tytułowa Bajka o Rašce rzeczywiście ma formę baśni – pisanej stylizowanym językiem, ze wszystkimi charakterystycznymi, fantastycznymi elementami gatunku. Jej bohaterem jest Jiři Raška, czechosłowacki skoczek narciarski, mistrz olimpijski z lat 60.  Połączenie opowieści o życiu prawdziwej postaci, i to w dodatku sportowca, z ludową baśnią, jest odważnym eksperymentem – ale udanym. 

Kolejne historie są już utrzymane w bardziej reporterskiej konwencji. Nie są to jednak suche, faktograficzne sprawozdania. Ota Pavel nie podaje dat ani liczb, choć śmiało mógłby, bo bohaterami jego reportaży są mistrzowie – ludzie, którzy dokonywali w sporcie nadzwyczajnych rzeczy. Jak Radovan Kuchař i Zdeno Zibrín, którzy przeszli morderczą północną ścianę Eigeru, czy biegacz Emil Zátopek, „Czeska Lokomotywa”, wielokrotny rekordzista świata.

Ludzka perspektywa

Pavel prezentuje sportowców w zupełnie inny sposób. Nie na podium, ale w trakcie mozolnej pracy nad osiągnięciem celu. N pierwszym planie są nie romantyczne zwycięstwa, ale codzienna, wieloletnia, znojna harówa. Miliony powtórzeń, setki treningów, tysiące upadków i niepowodzeń.

Pavel, jak dobry psycholog, zagląda w głąb duszy swoich bohaterów. Pokazując ich drogę do mistrzostwa, skupia się nie na taktyce, ale na psychice, charakterze, emocjach. Zastanawia się, w jaki sposób w pewnym momencie człowiek znajduje w sobie odwagę i siłę, żeby przekroczyć samego siebie. Oraz co się dzieje, gdy jednak mu się to nie udaje.

Z tego względu, choć historie Pavla dotyczą wyłącznie sportu, odnajdzie się w nich każdy, kto kiedykolwiek pracował ciężko i długo, by spełnić swoje marzenia.

Sport osobisty

Ota Pavel pisze o sportowcach, których znał osobiście (zanim zachorował, pracował też jako dziennikarz sportowy). Ze swoimi bohaterami często nawiązywał więź wykraczającą daleko poza zwykłe zbieranie materiałów. Interesował się ich losem, przyjaźnił się z nimi. To zaangażowanie przekłada się na wysoki poziom empatii, jaką są przesiąknięte jego teksty. Ota Pavel wręcz siedzi swoim bohaterom w głowach.

Ten poruszający, osobisty wymiar opowieści jest też efektem stylu pracy ich autora. Ota Pavel podchodził niezwykle poważnie do swojego pisarstwa. Zawsze starannie się namyślał, zanim przelał słowa na papier, a potem długo je cyzelował (nad Bajką o Rašce pracował cztery lata!). Był perfekcjonistą, dlatego do napisania tekstu nie wystarczało mu przeprowadzenie kilku wywiadów z bohaterami. On dosłownie próbował wejść w ich buty. Doświadczyć na własnej skórze, nawet w niewielkim stopniu, ich wysiłku. Wspinał się z Kuchařem, jeździł na rowerze z Janem Kubrem i trenował z Zátopkiem (dość krótko, bo morderczego tempa mistrza nie wytrzymywał nawet jego pies).

Pavel poświęcał długie godziny na rozmowy, towarzyszył spotowcom w codziennym życiu, chciał znać każdy szczegół. Jeździł nawet ciężarówką z Janem Veselým, po tym, jak kolarz, pozbawiony przez komunistyczne władze tytułu Zasłużonego Mistrza Sportu, musiał inaczej zarabiać na życie.

Dlatego jego historie są tak autentyczne i tak chwytają za serce. Nie ma w nich górnolotnych słów, a jednak mocno oddziałują na wyobraźnię i emocje. Pavel ma również wyczucie dramaturgii, co sprawia, że gdy pisze o sporcie, napięcie sięga zenitu.

Czytając Wejście na Eiger z napięcia omal nie obgryzłam paznokci. Podczas lektury Beczki pełnej szampana (o meczu piłki ręcznej, na litość!), podskakiwałam w fotelu. Denerwowałam się, czy Evie Bosákovej uda się wykonać salto w tył. I płakać mi się chciało, gdy czytałam o braciach Zdenku i Františku Tikalach, którzy reprezentując hokejowe drużyny z dwóch różnych stron żelaznej kurtyny, po wielu latach rozłąki spotkali się dopiero na olimpiadzie, gdzie musieli grać przeciwko sobie.

Wyścig Pokoju

Bajka o Rašce to też świadectwo czasów minionych. Nie ma już Czechosłowacji. Nie ma też już takiego sportu, jak za komuny. Niby zawodowego, a jednak mocno chałupniczego, uprawianego na wyczucie, pod mniej lub bardziej jawnymi politycznymi naciskami, traktowanego propagandowo.

Zawodowy sport w głębokim komunizmie był zajęciem z rodzaju straceńczo-romantyczno-rozpaczliwych. Brakowało wszystkiego – sprzętu, pieniędzy, logistycznego zaplecza. Zawodnicy wiele rzeczy musieli organizować na własną rękę. Nie było sponsorów ani nawet nagród pieniężnych za zwycięstwa. Stąd część mistrzów olimpijskich na codzień normalnie pracowała, aby zarobić na życie i utrzymanie rodziny, a sportem zajmowali się po godzinach. Imponujący był za to duch walki sportowców, których w wysiłkach nie wspierała technologia ani zastępy trenerów, psychologów, dietetyków i masażystów.

Śledź w czekoladzie

Osobiście, bardziej niż tytułowa Bajka o Rašce przypadły mi do gustu inne opowieści ze zbioru Oty Pavla. Główna historia jest wprawdzie udanym mariażem baśniowej konwencji i sportowego sprawozdania, ale nie na każdym kroku jednakowo mnie zachwycała. Nie zawsze bowiem z połączenia tak odmiennych składników wychodzi coś równie pysznego, jak norweski śledź w czekoladzie i momentami gdzieś w tej kombinacji archaizmu ludowej opowieści oraz nowoczesnego sportu pobrzmiewa dysonans (być może jedynie poznawczy i wyłącznie dla mnie?).

Przy czym, nie mogę nie zauważyć, że warsztatowo Pavel rozegrał swoją Bajkę… doskonale. Nie mam pojęcia, czy opierał się na Morfologii bajki magicznej Władmira Proppa, ale jej konwencję ma opanowaną perfekcyjnie. Brawa należą się również tłumaczce, Justynie Wodzisławskiej, za mistrzowski przekład baśniowego języka.

Pozostałe opowieści ze zbioru Oty Pavla to najprawdziwsze cymesy. Autor z ograniczonej objętościowo formy wyciska maksimum. Jego sportowe reportaże to kunsztowne miniatury, dopracowane z jubilerską precyzją. 

 

Bajka o Rašce to wysublimowany, nietypowy reportaż literacki. Mocno zbeletryzowany, z fantastycznymi elementami (zwłaszcza w tytułowej opowieści). Reportaże Pavla to przykład wspaniałej, magnetyzującej prozy oraz pondaczasowy obraz sportowca – człowieka który w rywalizacji o medale toczy największy bój: z samym sobą, własnym ciałem oraz umysłem.

 

Polecam też inną książce Oty Pavla – Śmierć pięknych saren.

 

Ota Pavel, Bajka o Rašce i inne reportaże sportowe, przeł. Justyna Wodzisławska, Dowowdy na Istnienie, Warszawa 2016

 

(Visited 697 times, 1 visits today)