Do końca wakacji jeszcze trochę czasu zostało, ale warto rzucić okiem na to, co działo się w książkowym światku w dwóch pierwszych letnich miesiącach. Oto wspomnieniowy przegląd czerwca i lipca. Podejrzyjcie spotkania na Big Book Festival, zobaczcie, jak pracuje agent literacki, posłuchajcie tłumaczy i tłumaczek i wyliczcie, jak szybko jesteście w stanie przeczytać książkę. Tekst ilustrują wakacyjne zdjęcia ze zbiorów Polony.
Do czytania
1) Zacznijmy od zajrzenia za kulisy procesu wydawniczego – konkretnie od przyjrzenia się pracy agentów literackich. Ich usługi nie są jeszcze w Polsce aż tak popularne, jak w USA i Wielkiej Brytanii, ale w wywiadzie pada jedno zdanie, które myślę, że odnosi się również do naszego rynku książki – agenci literaccy najczęściej niestety nie mogą sobie pozwolić na snobizm. Szukają książek, które mogą sprzedać, marząc o trafieniu na komercyjnego Graala, jak Harry Potter, czy Kod Leonarda da Vinci. Nawet jeśli mają w katalogu ambitne, dobre literacko teksty, to często są one trudne do sprzedania wydawnictwom. Artykuł w „The Independent” (po angielsku).
2) Taka myśl:
Skoro literatura to finansowe nieporozumienie, budżetowa otchłań, ekonomiczna studnia bez dna – to nasuwa się pytanie oszałamiające w swej prostocie: dlaczego ktoś w ogóle bierze się za pisanie?
otwiera artykuł 21 groszy od słowa w „Dwutygodniku” Macieja Jakubowiaka, który rozmyśla nad zarobkami dziennikarzy i pisarzy.
3) Swoją (nieco inną) wizją tego, czym jest pisanie dzieli się, również w „Dwutygodniku”, Waldemar Bawołek.
4) Tymczasem Jacek Dukaj zastanawia się nad współczesnością i wieszczy zmierzch kultury w dotychczasowej, pisemnej formie. „Znam dużo osób postpiśmiennych. Potrafią odczytać etykiety, tytuły, ale nie są w stanie przeczytać książki” – mówi w wywiadzie dla „Dziennika”.
5) Do tego wywiadu nawiązuje też Bartosz Szczygielski w swoim felietonie o instarecenzjach (choć moim zdaniem pierwsze słowa wywiadu z Dukajem były ironiczne). Czy instakultura wymaga instarecenzji? Po co się starać pisząc o książkach? Jak często spotykacie się z takim zjawiskiem, o którym pisze autor felietonu?
6) Z kolei w „The Atlantic” przeczytacie o ludziach, którzy czytają dużo, ale tylko dlatego, by… nie popsuć sobie statystyk na Goodreads. Połowa roku, a Wasze wyzwanie „przeczytam X książek w…” wygląda mizernie? A kogo to obchodzi? Tych, którzy traktują czytanie, jak pracę domową (po angielsku).
7) Ile czasu zajmie Ci przeczytanie książki? To zależy, jak szybko czytasz i jak długa to książka, oczywiście. Jeśli jednak chcesz sprawdzić, ile czasu spędzisz z daną książką, to jest do tego kalkulator w internecie. Na stronie Reading Length możecie wyszukać każdą książkę – również w j. polskim – która jest dostępna na Amazonie. Algorytm szacuje długość czytania na podstawie audiobooka, a jeśli go nie ma – ustawionej prędkości czytania słów na minutę. Domyślna wartość to 250 słów/min, ale możecie ją zmienić na dowolną. Myślę, że średnio dorosły człowiek w Polsce, który czyta w miarę regularnie, robi to z prędkością 200 słów / min.
8) Podana wyżej wartość może się za jakiś czas ulec zmianie. A może i całe to czytanie przestanie mieć jakiekolwiek. Maria Deskur, dyrektor wydawnicza w Egmoncie i prezeska Fundacji Powszechnego Czytania, zabiera głos w kwestii polskiego poziomu czytelnictwa.
Nie dociera do nas skala problemu. Co to znaczy dla nas cywilizacyjnie, na przykład w perspektywie dziesięcioletniej, że ludzie nie czytają? Niski poziom, o którym mówiłam, nie utrzymuje się przez wiele lat, tylko przez kilka ostatnich. Tak naprawdę nie widzimy jeszcze tragicznych efektów tego zjawiska. Mamy elity – biznesowe, urzędnicze, naukowe, artystyczne – ale to ludzie z innych epok czytelniczych. Niski poziom czytelnictwa dopiero nas uderzy.
Cały wywiad na portalu ngo.pl.
Do oglądania i słuchania
9) Chciałabym serdecznie polecić Wam cykl wywiadów z tłumaczami polskiej literatury, pod nazwą Słowo od Tłumacza, prowadzony przez Instytut Książki. W jego ramach ukazało się już około 20 rozmów, w tym m.in. z Margot Carlier (przekładała m.in. Hannę Krall i Wiesława Myśliwskiego), Marzeną Borejczuk (tłumaczka Stanisława Lema i Małgorzaty Rejmer na włoski) oraz Hendrikiem Lindepuu (dzięki któremu estońscy czytelnicy poznali m.in. utwory Schulza, Gombrowicza, Mrożka, czy Świetlickiego).
10) Jeśli interesujecie się przekładem, to kolejny projekt bardzo (!) wart polecenia to podcast Na przekład Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Znajdziecie tam ponad 40 obszernych rozmów o wszelkich aspektach przekładu, głównie z tłumaczami literatury obcej na j. polski.
11) Bardzo się cieszę, że Marta Sapała napisała książkę Na marne (wyd. Czarne) i wzięła pod lupę kwestię marnowania żywności w Polsce. Rozmowy z autorką można posłuchać w Radiu Książki.
11a) (Jeśli nie macie dostępu do Radia Książki, to bardzo ciekawy wywiad z Martą Sapałą można przeczytać na stronie czasopisma „Kukbuk”).
W czerwcu miałam przyjemność wziąć udział w Big Book Festival i szczególnie polecam Wam nagrania tych rozmów (dostępne na Facebooku):
12) „Nie ma czasu na czytanie”– debata o tym, czy czytanie jeszcze jest atrakcyjne i ma sens w dobie współczesnej rozrywki dostępnej od ręki w internecie.
13) Wykład Jamiego Bartletta, autora Ludzie przeciw technologii (przeł. Krzysztof Umiński, wyd. Post Factum Sonia Draga), o zagrożeniach, jakie niesie nieświadome korzystanie z technologii dla demokracji i wolności osobistej.
14) Rozmowa z Joachimem Langiem (Kobiety z bloku 10, przeł. Eliza Borg, wyd. Marginesy) i Joanną Ostrowską (Przemilczane, wyd. Marginesy) o eksperymentach medycznych i przymusowej pracy seksualnej w czasie II wojny światowej.
15) Spotkanie z Kapką Kassabovą, autorką Granicy (przeł. Maciej Kositorny, wyd. Czarne).
Dobrej końcówki lata!