Ted Chiang pisze bardzo rzadko i jedynie opowiadania – w swoim życiu wydał ich dokładnie piętnaście. Za to aż połowa została nagrodzona, w tym niektóre kilkukrotnie. Lista jego nagród robi wrażenie: cztery Nagrody Locusa, cztery Nagrody Hugo, cztery Nebule… Chiang opublikował tylko jeden zbiór swoich opowiadań, pod tytułem Historia twojego życia.
Będąc pod wrażeniem znakomitego filmu Arrival Denisa Villeneuve (Nowy początek), sięgnęłam po tę książkę. Co za błyskotliwa lektura! Proza Teda Chianga jest piekielnie dobra. Chiang wymyśla porywające historie. Fabuły trzymają w napięciu od pierwszego zdania do ostatniej kropki. Chiang tworzy alternatywne wizje rozwoju ludzkości albo jednym drobnym, ale genialnym konceptem wywraca świat, który znamy, do góry nogami. A przy tym stawia pytania o to, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.
Przez jakiś czas miałam przerwę w czytaniu fantastyki i trochę zapomniałam, jak fascynujące jest dobre science-fiction. A jednocześnie, jak niepokojące może być. Bo co jest tak naprawdę istotą fantastyki? Tej w najlepszym wydaniu, spod znaku Philipa K. Dicka, Lema, czy Zajdla? Wcale nie przeżywane w wyobraźni podróże w futurystycznych maszynach po nieistniejących światach albo chwile grozy w towarzystwie kosmicznych potworów. To też nie efektowne pościgi z gadżeciarską bronią za cyberprzestępcami w technomiastach przyszłości. Jestem przekonana, że u podstaw fantastyki leżą humanizm i egzystencjalizm. Często podszyte pesymizmem co do kierunku, w którym zmierzamy, jako ludzie.
Fantastyka dostarcza niebanalnych metafor, działających jak pryzmat dla naszej codzienności. Rozszczepia ją na czynniki pierwsze, a następnie sprowadza do absurdu. Obnaża trywialność naszego życia. W zwierciadle fantastyki wyolbrzymione odbijają się nasze egoistyczne pobudki, płytkie motywy działania… Najlepsze fantastyczne utwory uświadamiają bezcelowość powszedniej bezrefleksyjnej gonitwy, zmuszając do zastanowienia się nad naszymi wartościami.
Zaganiani w codzienności, odsuwamy od siebie niewygodne pytania o to, co się w życiu liczy. Aż zdarza się katastrofa, która wywraca nasze życie do góry nogami, przywracając w nim priorytety. Nie czekajcie na katastrofę, czytajcie wartościowe książki, skłaniające do myślenia. Sięgnijcie po fantastykę. Sięgnijcie po Teda Chianga.
Uczucie, które najczęściej towarzyszyło mi przy lekturze opowiadań Chianga mogę określić jako “egzystencjalny niepokój”. W głowie pojawiały się ważne (i oczywiście uwierające) życiowe pytania. Jak cudownie byłoby móc od nich uciec! Nie zrobiłam tego jednak, a pasjonujące historie Chianga ukazywały swoje filozoficzne dno. Jest tam bardzo dużo do odkrycia.
Bo opowiadania Chianga NIE są o tym, o czym są w warstwie fabularnej – choć fabuły są doprawdy mistrzowskie. Przykładowo, tytułowa Historia twojego życia, na podstawie której nakręcono Nowy początek, de facto NIE jest opowieścią o kosmitach przybywajacych na Ziemię (film też nie jest o tym – choć trailery tak sugerują). To opowieść o wyborach i ich następstwach. O wolnej woli i konsekwencjach wiedzy. Co byś zrobił, gdybyś poznał swoją przyszłość? I gdyby nie spodobało ci się to, co cię czeka? Czy byłbyś w stanie żyć tak, jak do tej pory? Czy może walczyłbyś o zmianę swojego losu?
W zbiorze Historia twojego życia każdy dostrzeże coś innego. O wartości prozy Chianga stanowi też możliwość jej wielorakiej interpretacji. Ale wspólnym kluczem jest metafizyka. Powracające motywy to pytania o rdzeń ludzkiej tożsamości oraz Absolut i umiejscowienie człowieka w relacji do niego.
Największe wrażenie wywarły na mnie Piekło to nieobecność Boga, Historia twojego życia oraz Siedemdziesiąt dwie litery, ale pozostałe opowiadania w niczym im nie ustępują! Nie potrafiłabym ich uszeregować w kolejności od najlepszego, ponieważ każde jest wyjątkowe, każde zasadza się na innym oryginalnym koncepcie. Dzielenie przez zero na przykład, w pełni odmalowuje dramat absolutnego poznania, rozpacz oświecenia.
Czytając utwory Chianga wielokrotnie zastanawiałam się z podziwem, co u tego człowieka dzieje się pod czaszką. Jakimi torami biegną jego myśli, że produkuje tak genialne, nieszablonowe rzeczy. Najlepiej po każdym z opowiadań zrobić sobie małą przerwę na interpretację.
Jeszcze słowo o warsztacie Chianga. Jest pierwszorzędny. Widać, że jego utwory są przemyślane od pierwszego zdania do ostatniej kropki. Autor ma jasną wizję i konsekwentnie ją realizuje. Nie ma w nich ani jednego zbędnego wyrazu. Oszczędne w formie, gęste od esencji. Imponuje też merytoryczne przygotowanie autora i gorliwość, z jaką musiał zgłębiać temat zanim wziął się za pisanie (np. Dzielenia przez zero).
W nowym wydaniu Zysku na końcu zamieszczono krótkie notki autora na temat każdego z opowiadań. Wyjawia w nich, skąd czerpał inspirację. Chociaż polscy tłumacze dobrze wykonali swoją pracę, zamierzam przeczytać utwory Chianga również w oryginale – część z nich jest dostępna online.
Na koniec powiem jedynie, że oczywiście nie twierdzę, iż tylko fantastyka ma monopol na ważne egzystencjalne pytania. Każda wielka, uniwersalna literatura je przecież stawia. Warto jednak czasem podejść do nich z innej strony, spojrzeć na człowieka – na siebie samych – z nowej, nadrealnej perspektywy. To, co ujrzymy może nas mocno zadziwić.
Ted Chiang, Historia twojego życia, przeł. Michał Jakuszewski, Dariusz Kopociński, Agnieszka Sylwanowicz, Solaris, Stawiguda 2006 / Zysk i S-ka, Poznań 2016