Książki i filmy o pracy – pięć propozycji

Tematem trzeciego numeru „Non/fiction. Nieregularnika reporterskiego” jest praca. We wstępie redaktorki zadają wszystkim autorom i autorkom numeru trzy pytania: 1) Praca to… (dokończ zdanie); 2) Kim chciałaś(-eś) zostać kiedy byłaś(-eś) dzieckiem?; 3) Ważna dla Ciebie książka / film wokół tematu pracy.  To ostatnie pytanie zainspirowało mnie do napisania tego tekstu.

Krańcowa przykrość pracy

W czasie studiów wynotowałam z podręcznika Elementarne zagadnienia ekonomii pod redakcją Romana Milewskiego poniższy fragment. Autorzy objaśniają w nim , czym jest krańcowa przykrość pracy. Zapisany, czekał spory czas – chyba specjalnie na ten moment – by zostać zacytowanym.

Praca, zabierając czas wolny (inaczej czas wypoczynku) i powodując zmęczenie sprawia przykrość (…). Każda dodatkowa godzina pracy w danym okresie, np. w ciągu dnia, powoduje dodatkową przykrość; wzrasta więc krańcowa przykrość pracy. Jest to rezultat zmniejszania – w miarę wzrostu ilości dodatkowych godzin pracy – czasu wypoczynku oraz wzrostu fizycznego lub/i psychicznego zmęczenia pracownika (…). Zachętą do zwiększania liczby godzin pracy będzie dla pojedynczego pracownika, w miarę wzrostu krańcowej przykrości pracy, podwyższenie godzinowej stawki płac. Podwyższona stawka płac powinna zrekompensować wzrost krańcowej przykrości związanej z dodatkowym czasem pracy.

Do tego był wykres, przedstawiający krzywą krańcowej przykrości pracy:

 

Czym jest praca

Nie wszystko jednak da się sprowadzić do kategorii ekonomicznych. Pewnie każdy człowiek jest w stanie wymienić takie zajęcia, których nie podjąłby się za żadne pieniądze. Nie każdy też, tylko dlatego, że pensja za godziny nadliczbowe jest wyższa, byłby skłonny pracować ciągle dłużej, więcej i ciężej, poświęcając dla pracy czas wolny, rodzinę, znajomych, może zdrowie. A jeśli już, to z reguły tylko do pewnego momentu. Bo praca to znacznie więcej, niż sposób na zarobienie pieniędzy.

Widać to w odpowiedziach autorek i autorów „Non/fiction”. Dla każdej z osiemnastu osób praca oznacza coś innego: pasję, konieczność, monotonię, przyjemność, kopa do działania, poszukiwanie, rozwój… Wymieniają też sporo tytułów książek o pracy. Wśród nich znajdują się m.in.:

  • Grzęzawisko Uptona Sinclaira – o warunkach pracy w przemyśle mięsnym w USA na początku XX wieku;
  • Nie hańbi Olgi Gitkiewicz – reportaż o pracy w Polsce biorący się za bary z kapitalistycznym przekonaniem, że jeśli nie masz pracy albo nie zarabiasz odpowiednio, to znak, że jesteś leniwy;
  • Opowiadania kołymskie Warłama Szałamowa – o przymusowej pracy ponad siły w łagrach;
  • To nie jest kraj dla pracowników Rafała Wosia – mocna krytyka neoliberalnej gospodarki jako jedynej słusznej drogi i obraz patologii rynku pracy;
  • Wielki przypływ Jarosława Mikołajewskiego – a w nim o lekarzu z Lampedusy, dla którego praca jest powołaniem (a powołanie jest pracą).

Nikt nie wymienia żadnego coachnigowego poradnika na temat tego, jak znaleźć pracę marzeń, jak zostać liderem, jak pracować mniej za więcej albo jak „odkryć swój wewnętrzny potencjał”. Nie ma też biografii rekinów biznesu.

Książki o pracy

Do powyższych propozycji dokładam swoje pięć tytułów. Poniżej książki o pracy, które warto przeczytać. Jakoś tak się składa, że wszystkie ukazują niewesoły los pracownika. Jeśli znacie jakieś książki o pracy utrzymane w optymistycznym tonie, dajcie znać.

Na samym dnie, Günter Wallraff

Kiedy myślę o książkach na temat pracy, pierwszy autor, jaki przychodzi mi do głowy to Günter Wallraff. Na samym dnie, jego słynny wcieleniowy reportaż z 1985 roku, wstrząsnął Niemcami. Został też wydany w wielu krajach. I nadal robi wrażenie. Wallraff założył soczewki kontaktowe, czarną treskę, zaczął mówić łamaną niemczyzną i podawać się za Turka. To wystarczyło, by Niemcy zobaczyli w nim gastarbeitera Alego i zaczęli traktować go tak, jak traktowali wszystkich innych Turków. Wallraff zatrudnił się jako robotnik fizyczny. Łapał się najcięższych prac – na budowie, w hucie, nawet testował na sobie leki. Tak jak imigranci, którzy godzili się na najgorsze zajęcia, byle coś zarobić.

W tym reportażu poraża skala dyskryminacji i wrogości wobec Innego. Ali pracuje jak niewolnik, ryzykując zdrowiem i życiem. Tam, gdzie normy BHP i przepisów prawa pracy nie pozwalają posłać Niemca, musi iść Turek. Przy czym, podobnie jak jego zagraniczni koledzy, traktowany jest gorzej od psa. Niemcy wyraźnie pokazują obcokrajowcom, gdzie jest ich miejsce. Nawet kościół nie chce włączyć Alego do wspólnoty wiernych. Czytając książkę Wallraffa, trzęsłam się z bezsilnej złości.

Na samym dnie to reportaż ekstremalny i bezkompromisowy. Po jego publikacji w zakładach, w których pracował Ali, zarządzono kontrole. Na uwagę zasługuje tłumaczenie Ryszarda Turczyna, który gładko przełożył łamany niemiecki Alego. Nie można się oderwać od tej książki, ani o niej później zapomnieć. Po raz pierwszy została wydana w Polsce w 1988 roku, ale kilka lat temu ukazało się jej wznowienie, oparte na uzupełnionym wydaniu niemieckim i opatrzone wstępem Lidii Ostałowskiej oraz rozmową z autorem. [przeł. Ryszard Turczyn, Narodowe Centrum Kultury, Agora, Warszawa 2014]

Z nowego wspaniałego świataGünter Wallraff

Z nowego wspaniałego świata to zbiór reportaży uczestniczących Wallraffa, ale bardziej współczesnych. Ponad dwadzieścia lat po wcieleniu się w Alego, dziennikarz sprawdza, czy niemiecki kapitalizm się zmienił. Jak można się domyśleć, wnioski nie są zbyt optymistyczne. Przebrawszy się za Somalijczyka, Wallraff spotyka się z podobnymi przejawami rasizmu jak wtedy, gdy był Turkiem – tyle że teraz jest on bardziej zawoalowany, w białych rękawiczkach. Już jako Niemiec pracuje m.in. w call center, w Starbucksie, wypieka bułki dla Lidla. I wszędzie obserwuje, jak naginane jest prawo, jak wykorzystywani są pracownicy, a klient robiony w balona. Również to, z jaką pogardą ten klient odnosi się do pracowników usług. Wallraff odziera kapitalizm z całej wzniosłej i błyszczącej marketingowej otoczki. Obiecywany „nowy wspaniały świat” okazuje się mistyfikacją. [przeł. Urszula Poprawska, Czarne, Wołowiec 2012]

Życie na miarę. Odzieżowe niewolnictwo, Marek Rabij

Już podtytuł tego reportażu mówi, z czym będziemy mieli do czynienia. O warunkach pracy w Bangladeszu stało się głośno, gdy w 2013 roku zawalił się budynek Rana Plaza w Dhace, mieszczący kilka fabryk odzieżowych, produkujących ubrania dla wielu światowych marek. Pod gruzami zginęło około 1200 osób. Nagle głośno zaczęto mówić o fatalnych warunkach pracy szwaczek i bezdusznym wykorzystywaniu ludzi dla zysku. Marek Rabij, dziennikarz „Newsweeka”, poleciał do Bangladeszu tuż po katastrofie.  Wrócił tam też rok później, by sprawdzić, jakie wnioski z niej wyciągnięto. Smutna konstatacja jest taka, że psy szczekają, a karawana idzie dalej. Po początkowym szoku, wszystko wróciło na stare tory. Problem zamieciono pod dywan, bo najistotniejszy jest zysk.

Życie na miarę to przygnębiający obraz przemysłu odzieżowego, który, jak pisze autor, stał się w Bangladeszu religią. Wykorzystywanie, głodowe płace, zapylenie, szkodliwe barwniki, tłok, hałas, pracujące dzieci… Niegodziwe praktyki wobec pracowników nie mogłyby jednak mieć tam oraz w innych krajach miejsca, gdyby nie przyzwolenie i współudział władz. Tragedia w Rana Plaza odchodzi w zapomnienie, bo producenci i klienci – również polscy – nadal żądają tylko jednego: najwyższej jakości za najniższą cenę. Nieważne, jakim kosztem. [W.A.B., Warszawa 2016]

Betrojerinki. Reportaże o pracy opiekuńczej i (bez)nadziei, Anna Wiatr

Die Betreuerin to niemieckie słowo oznaczające opiekunkę, w domyśle – dla osób starszych i schorowanych. Usługi opiekuńcze to w starzejącym się społeczeństwie dochodowy i potrzebny biznes, ale nie da się ukryć, że jest to ciężka fizyczna i psychicznie obciążająca praca. Anna Wiatr postanowiła sprawdzić, co sprawia, że tysiące Polek się na nią decydują i dlaczego emigrują do Niemiec, zamiast zajmować się tym samym w kraju. Zostaje jedną z „betrojerinek” i mierzy się z realiami tej pracy oraz rozmawia z zatrudnionymi w tym zawodzie kobietami. Jej książka nie wystawia dobrego świadectwa państwu polskiemu, w którym kobiety po 40. roku życia nie są mile widziane na rynku pracy. Nie wystawia go też niemieckim i polskim pośrednikom. Z rozmów z kobietami wyłania się niewesoły obraz wyzysku, życia na przymusowej zarobkowej emigracji, bo w kraju nie byłoby za co, w dodatku z kredytami, oraz psychicznych kosztów rozstania z własną rodziną i codziennego obcowania z chorobą. Także braku solidarności pomiędzy opiekunkami. To historie dotyczące tego, jak nadzieja na lepsze życie może stać się beznadzieją rzeczywistości.

Jest to wprawdzie reportaż wybiórczy – brakuje w nim opowieści o pozytywnych doświadczeniach, bo takie też na pewno są. Nie wszystkie opiekunki czują się jak niewolnice ani nie chcą być tak postrzegane. Dla wielu ta praca jest świadomym wyborem. Ta książka to jednak jakiś wstęp do tego, żeby w ogóle zacząć rozmawiać o tym temacie. Według szacunków, w Niemczech pracuje kilkaset tysięcy polskich opiekunek, a jednak to zagadnienie właściwie nie pojawia się w publicznej debacie. W Polsce zapotrzebowanie na usługi opiekuńcze też będzie rosło (na razie zajmują się tym bliscy) – kto je będzie świadczył? [Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2017]

Grona gniewu, John STEINBECK

Na koniec klasyczna, potężna amerykańska powieść. W czasach Wielkiego Kryzysu Joadowie, farmerzy wysiedleni przez bank ze swojej ziemi w Oklahomie, opuszczają dom, by szukać zarobku w Kalifornii. Po drodze spotykają podobnych do nich ekonomicznych migrantów i słuchają ich ponurych opowieści na temat realiów pracy w Kalifornii. Na miejscu okazuje się, że takich jak oni, jest wielu, a pracodawcy mogą przebierać w robotnikach jak w ulęgałkach. Biedacy walczą o przeżycie. Joadowie też, mimo dotkliwych przeciwności losu, rozpaczliwie próbują utrzymać się na powierzchni. Steinbeck jest realistą. Nie funduje pocieszających obrazków, Joadowie i im podobni brutalnie zderzają się z chciwością obszarników, biurokracją i obojętnością. W wyzyskiwanych „fermentują pierwsze zaczątki gniewu”. Steinbeck napisał tę powieść, wydaną w 1939 roku, w proteście przeciwko „chciwym sukinsynom, którzy są za to wszystko odpowiedzialni”. Była jednym z ważnych argumentów za przyznaniem mu Nagrody Nobla. [przeł. Alfred Liebfeld, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012]

 

 

Filmy o pracy

Zestawienie książek o pracy chciałabym uzupełnić o pięć filmów – fabularnych oraz dokumentalnych.

Glengarry Glen Ross, James Foley (1992)

Pamiętny film w gwiazdorskiej obsadzie na podstawie dramatu Amerykanina Davida Mameta. W upadającym biurze nieruchomości czterech agentów walczy o utrzymanie pracy i wyrobienie norm sprzedaży. Nie cofną się przed niczym, byle tylko zdobyć klienta i sprostać wymaganiom szefa, zmuszającego ich do zażartej rywalizacji. Ten film, bardzo dobry aktorsko, więcej ma wspólnego z teatrem, niż z kinem, ale tak chyba często się dzieje w przypadku ekranizacji sztuk.

 

Śmierć człowieka pracy, Michael Glawogger (2005)

Film dokumentalny noszący podtytuł „Pięć portretów pracy w XXI wieku”. Kamera śledzi robotników pracujących w nieludzkich i szkodliwych dla zdrowia warunkach w Indonezji, Pakistanie, Chinach, Nigerii i na Ukrainie. Kopalnia, rzeźnia, huta. Pył, smród i trujące wyziewy. Tych obrazów (zwłaszcza z nigeryjskiej rzeźni) trudno pozbyć się z pamięci. Towarzyszy im przejmująca muzyka Johna Zorna.

 

Whiplash, Damien Chazelle (2014)

Andrew, utalentowany perkusista, dostaje życiową szansę i dołącza do akademickiego zespołu jazzowego pod batutą sławnego i despotycznego Terence’a Fletchera. Poświęca wszystko dla swoich marzeń. Mimo że jest to film o miłości do muzyki i opętaniu nią, ja w dyrygencie widzę psychopatycznego szefa-tyrana, który w dążeniu do realizacji swojej wizji rozjeżdża ludzi walcem. I jeszcze wmawia im, że to dla ich dobra. Mobbing w najgorszym wydaniu – za to znakomity, dynamiczny film.

 

Ja, Daniel Blake, Ken Loach (2016)

Film pokazujący, co może się stać, gdy zdrowie nie pozwala ci już pracować, ale system uważa, że jeszcze możesz – i musisz. Absurdalność biurokracji oraz upokorzenia, które fundują człowiekowi bezduszne przepisy. Ken Loach jest reżyserem o społecznym zacięciu i w swoich filmach bierze stronę swych bohaterów, nawet kosztem zniuansowania przekazu. Mimo to, Ja, Daniel Blake, wzbudza całą gamę emocji i warto go obejrzeć.

 

Dziennik z podróży, Piotr Stasik (2015)

Dokument ukazujący tajniki pracy fotografa. 82-letni Tadeusz Rolke, sława polskiej fotografii, uczy 15-letniego Michała tego, co sam wie o tym zawodzie, a poniekąd też o życiu. Ciepły film o relacji mistrz-uczeń.

 

Jakie jeszcze filmy i książki o pracy dodalibyście do tych propozycji?

(Visited 3 040 times, 1 visits today)