Książki kojarzą mi się z jednymi z najmilszych chwil w życiu. Jeśli czytam książkę, przeważnie oznacza to, że nie muszę chwilowo robić niczego innego. Nie muszę nigdzie iść ani zajmować się tymi wszystkimi dorosłymi sprawami, którymi zajmuję się codziennie. Nawet jeśli ta przerwa od obowiązków jest poniekąd wymuszona (bo np. jadę pociągiem), to książka umila mi oczekiwanie. Książki pozostają w moich wspomnieniach również ze względu na okoliczności w jakich je czytałam.
Wiele książek pamiętam nie tylko z powodu treści oraz emocji, jakie we mnie wywołały. Różne książki bardzo mocno kojarzą mi się z miejscami, w których je czytałam i sytuacjami, które temu towarzyszyły. Poniekąd składa się to na całość wrażeń z lektury. Chcę się z Wami podzielić kilkoma takimi wspomnieniami dotyczącymi lektury książek.
*
Ja, Klaudiusz Roberta Gravesa tak mnie zaabsorbował w pewne czerwcowe popołudnie, że nie zauważyłam ciemnych chmur i nadchodzącej burzy. Siedziałam na ławce w starym, zdziczałym sadzie wiśniowym, zamienionym w park, zatopiona w lekturze, gdy na książkę spadły wielkie krople deszczu. W ciągu kilku minut zrobiło się z tego oberwanie chmury. Kiedy w końcu dotarłam do domu, najpierw musiałam wylać wodę z butów i wyżąć spodnie. Książka – pożyczona – na szczęście nie ucierpiała, schowana bezpiecznie pod kurtką.
Opowiadania Philipa K. Dicka zebrane w tomie pt. Raport mniejszości również czytałam w parku, ale zimą, będąc na spacerze z niemowlakiem. Niestety, potomek obudził się, zanim poznałam zakończenie jednej z fascynujących historii. Łaziłam więc dalej z wózkiem po parku, żeby go uśpić, bo koniecznie musiałam doczytać Dicka! To była chyba ostatnia śnieżna i mroźna zima, jaką pamiętam w ciągu kilku ubiegłych lat. Uprzedzając niezadane pytania – dziecku było ciepło w wózku i się nie przeziębiło. Za to ja o mało nie odmroziłam sobie ręki, bo czytałam ebook bez hiperbajerzastych rękawiczek do ekranów dotykowych. Wolałam jednak zaryzykować odmrożenie, niż nie dowiedzieć się, jak skończyło się któreś z kolei opowiadanie… I następne… No i w sumie, może jeszcze jedno, skoro już tak ładnie śpi… A właściwie, to przecież jeszcze tylko kilka zostało do końca, może się nie obudzi… 😉
Czyje jest nasze życie Olgi Drendy i Bartłomieja Dobroczyńskiego pochłaniałam siedząc sobie wieczorem w kawiarni, przy cappuccino i szarlotce. Kiedy przyszło do płacenia rachunku, okazało się, że nie mam przy sobie portfela. Został w innej torebce. Musiałam dzwonić po męża, żeby przyjechał z pieniędzmi – jak najszybciej, bo kawiarnię już zamykano. Zapomniałam wziąć z domu portfel i przez pół dnia nawet tego nie zauważyłam. Pamiętałam za to, żeby zabrać książkę.
Pachnidło Patricka Süskinda to jedna z tych książek, które kupiłam komuś w prezencie, ale przed wręczeniem z ciekawości otworzyłam, żeby przeczytać tylko jeden rozdzialik… Zanim się zorientowałam, pochłonęłam już trzy czwarte powieści. Odłożyłam z żalem, bo była pora wychodzić na imprezę. Później kupiłam sobie własny egzemplarz. Czy komuś z Was też zdarzyło się przeczytać książkę przeznaczoną dla kogoś innego? Ostrożnie rozginając kartki, żeby obdarowany nie zorientował się, że ktoś czytał książkę przed nim? 😀
Śmierć pięknych saren Oty Pavla czytałam podczas wakacyjnych podróży po Polsce. Na głos w aucie całej rodzinie, gdy przemieszczaliśmy się pomiędzy kolejnymi punktami podróży. Słuchały nawet moje małe dzieci, choć naturalnie nie za dużo zrozumiały. Najbardziej podobał im się ten fragment, kiedy tatuś próbował prowadzić buicka. Zazwyczaj do takiego wspólnego czytania wybieram coś, co jest odpowiednie dla każdego wieku (np. Muminiki), ale często też czytam bliskim fragmenty książek, w trakcie lektury których właśnie jestem. W przypadku takiego wspólnego czytania na głos czasem liczy się nie to, co jest czytane, ale sam fakt wspólnoty i zaangażowania wszystkich w tę samą czynność.
*
Molom książkowym książki towarzyszą podczas wielu różnych sytuacji w codziennym życiu. Podróży, spacerów, spotkań towarzyskich… Moje opowieści zaczynają się niekiedy od: „To było wtedy, kiedy czytałam…”. Książki stają się częścią życiowych wspomnień.
Czy też macie podobne historie związane z czytaniem? Podzielcie się nimi! 🙂