Obwód głowy, Włodzimierz Nowak

Obwód głowy, czyli zagmatwane polsko-niemieckie relacje w reportażach prasowych Włodzimierza Nowaka. Sposób, w jaki Nowak pisał o naszych zachodnich sąsiadach różnił się zdecydowanie od jakiejkolwiek wcześniejszej narracji w polskich mediach. To książka, która punkty wspólnej historii oświetla pod innym kątem. Pierwsza liga reportażu.

 

 

Przez Niemcy do Unii

W historii najnowszej stosunki polsko-niemieckie były najbardziej dynamiczne w drugiej połowie lat 90. oraz w pierwszej dekadzie XXI wieku. Polsce zależało na tym, żeby wejść do NATO i do Unii Europejskiej. Bez poparcia Niemiec nie byłoby na to szans. Doszło wtedy do ocieplenia relacji pomiędzy obydwoma państwami i sporo mówiło się o ich „nowej jakości”. Padało mnóstwo wzniosłych słów na temat współpracy i przyjaźni. Organizowano prezydenckie i kanclerskie wizyty, podczas których wymieniano serdeczne uściski dłoni. Powstawały wspólne transgraniczne projekty miast, urzędów, szkół i przedsiębiorstw.

W tej atmosferze przedakcesyjnego zbratania Włodzimierz Nowak publikował w „Gazecie Wyborczej” pierwsze ze swoich reportaży o Niemcach, które weszły później w skład zbioru pod tytułem Obwód głowy.

Teksty Nowaka dotyczące ówczesnych polsko-niemieckich spraw pokazują przygraniczny zamęt przed Schengen i przedakcesyjne nastroje: ostrożną powściągliwość Niemców oraz – przeważnie – wielkie nadzieje Polaków. Obawy jednych i drugich co do tego, co przyniesie nowe. Czasem nieśmiałe próby porzucenia stereotypów. Kiedy Włodzimierz Nowak pisał ostatnie reportaże z tego zbioru, w Polsce rządził już PiS z Samoobroną i LPR, prezydentem został Lech Kaczyński, a w polskich mediach głośno było o Erice Steinbach i jej Związku Wypędzonych. W oficjalnym dyskursie zaczęło pobrzmiewać coraz więcej wrogich tonów. Pojawiały się też pierwsze głosy niezadowolenia po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej.

Obwód głowy nie jest książką historyczną, chociaż te reportaże czytane po latach mają taką wartość. Uchwycony w nich został fragment polsko-niemieckich relacji i wspólne pogranicze na przełomie wieków. Znajdziemy tu stawiany za wzór współpracy pomiędzy dwoma krajami projekt Euromiasto Gubin-Guben, a zaraz obok niego zagłębie przemytu ludzi w małych wioskach nad Nysą. Prestiżowy Europejski Uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, na którym polscy studenci prawa zabijali się o miejsce i jego filię w Słubicach, utworzoną we współpracy z Polską. Oraz te same Słubice – kolejny raj cinkciarzy, alfonsów, przemytników i przygranicznych handlarzy, gdzie przez most, na którym niegdyś Gierek serdecznie ściskał Honeckera, codziennie kilkaset mrówek nosiło kartony papierosów. Zbieranina ludzi z różnych zakątków, którzy przyjechali pod granicę w poszukiwaniu lepszych życiowych okazji.

Pozwolić im mówić

Włodzimierz Nowak skupia się na pojedynczych bohaterach i oddaje im głos. Sam przede wszystkim zadaje pytania i słucha. Nie tyle interesuje go dobry materiał na reportaż, co ludzie. Chce poznać i zrozumieć ich punkt widzenia. W indywidualnych, powikłanych losach odbija się bowiem wielka historia. 

Najmocniejszymi i najbardziej dopracowanymi tekstami z całego zbioru są te dotyczące czasów II wojny światowej, napisane z udziałem Angeliki Kuźniak (autorki Papuszy, biografii Stryjeńskiej oraz wydanej w tym roku Krótkiej historii długiej miłości). Reporterzy zdołali nakłonić swoich bohaterów – nikomu nieznanych ludzi, za którymi ciągnie się przeszłość – do szczerych zwierzeń na temat tego, co przeżyli i czego byli świadkami.

Powstały zapadające w pamięć opowieści, które czyta się ze ściśniętym gardłem, jak Mój warszawski szał – wyznania Mathiasa Schenka, sapera Wehrmachtu, który brał udział w tłumieniu powstania warszawskiego, torując drogę dla oddziału Oskara Dirlewangera – „rzeźnika Warszawy”. Gdy później Schenk uciekał przed Rosjanami, schronienia udzielili mu polscy chłopi. Ukrywali go prawie dwa lata. W latach 80. angażował się w akcje pomocowe dla Polaków.

Czasem pokazują na filmach jakieś sceny z powstania, ale tam nie ma nic, co ja widziałem. Nikomu jeszcze tak dokładnie nie opowiadałem. Tak o wszystko pytacie. Macie prawo. Ale wszystko znowu się budzi. Wtedy nie mieliśmy pojęcia, że ci zabici nigdy nie umrą, że będą zawsze obok. Wszystko działo się tak szybko. Krzyki, strzały. Pojedyncze twarze. Jakoś bardzo mocno się uczepiły mojej pamięci.

 

 

Prawda indywidualna

W tych reportażach nie ma jednak łatwych wzruszeń ani łopatologicznych wniosków. Kontrasty i różne perspektywy zmuszają czytelnika, żeby sam wyrobił sobie pogląd. Z tym że nie jest to łatwe, bo wiele sytuacji nie jest czarno-białych. Włodzimierz Nowak pokazuje punkt widzenia zwykłych Niemców, którzy, tak samo jak Polacy, zostali uwikłani w historię. Nikogo nie usprawiedliwia, ale stawia wyzwanie, by w pojedynczym Niemcu – dla Polaka z automatu obcym, wrogu – też spróbować dostrzec człowieka. W wojennym kontekście to mocno niewygodna optyka i reporter również uczy się jej od swoich rozmówców.

Tytułowy reportaż, Obwód głowy, opowiada o domach Lebensbornu oraz polskich dzieciach o „aryjskim wyglądzie” odbieranych rodzicom. Jedna z bohaterek, która po wojnie wróciła z niemieckiej adopcji do biologicznej matki, strofuje Nowaka:

– Jak długo pani była u tej Niemki? – zapytałem i zaraz pożałowałem. – Brzydko pan mówi (…). Więcej szacunku. To moja Mutti. Była dobrym człowiekiem.

Podział na oprawców i ofiary jeszcze bardziej komplikuje się w reportażu Noc w Wildenhagen. Pewnej zimowej nocy 1945 roku mieszkające w Wildenhagen (dzisiejszym Lubinie) Niemki, ze strachu przed okrucieństwem żołnierzy wkraczającej Armii Czerwonej, popełniły zbiorowe samobójstwo. Przedtem powiesiły swoje dzieci. O tych wydarzeniach opowiada Adelheid, wtedy dziesięcioletnia Heidchen. Przeżyła, bo urwał się sznur, który zawiązała jej mama, a sama nie potrafiła się zabić.

Śmierć, szybko, szybko – kobiety biegają po pokoju. Też nie mogą się powiesić (…). Wpada gospodyni z grubymi sznurami, prowadzi na strych. Tu każdy zajmuje się tylko sobą, szuka belki (…). Dziewczynka wchodzi na worek, mama zakłada jej sznur na szyję, zaciąga pętlę: – Teraz musisz skoczyć (…). Z drugiej strony wiesza się starsza kobieta, też nie może umrzeć. Patrzy na dziewczynkę: „Heidchen skacz, musisz skoczyć”. Słychać narzekanie, jęki i charczenie. Dziewczynka kuca, żeby umrzeć, bo mama będzie zła.

Bez sztukaterii

Im bardziej porażająca historia, tym mniej ozdobników wymaga. Włodzimierz Nowak wie, że nie trzeba podkręcać dramatyzmu. Swoim bohaterom pomaga otworzyć tamy milczenia dla potoków słów i wspomnień, choć pytania, które zadaje są często niewygodne. Trzyma jednak swoje reportaże w ryzach, budując napięcie za pomocą oszczędnych środków wyrazu. Sam pozostaje w cieniu. Siła rażenia Obwodu głowy tkwi również w prostocie i dyscyplinie.

Ten sposób pisania przywodzi nieco na myśl styl Justyny Kopińskiej, ale jeszcze bardziej – Filipa Springera w Miedziance. Teksty Włodzimierza Nowaka są wcześniejsze i mogę jedynie zgadywać, że mogły stanowić inspirację dla debiutującego Springera. Nie zdziwiłoby mnie to, bo Włodzimierz Nowak pokazuje, jak należy pisać reportaże na mistrzowskim poziomie. Obwód głowy to, moim zdaniem, jedna z tych książek, które warto znać.

 

„Obwód głowy” Włodzimierza Nowaka; po lewej wydanie Czarnego, po prawej – Dowodów na Istnienie

W 2015 roku, nakładem Dowodów na Istnienie, ukazało się drugie wydanie Obwodu głowy. Włodzimierz Nowak zamieścił w nim posłowie, w którym pisze z jakim przyjęciem spotkały się jego reportaże w Polsce i w Niemczech zaraz po publikacji oraz jak są odbierane dzisiaj, po latach.

 

Włodzmierz Nowak, Obwód głowy, Czarne, Wołowiec 2007

(Wszystkie cytaty pochodzą z książki).

(Visited 553 times, 1 visits today)